Forum www.rajdlawyobrazni.fora.pl Strona Główna
 Forum
¤  Forum www.rajdlawyobrazni.fora.pl Strona Główna
¤  Zobacz posty od ostatniej wizyty
¤  Zobacz swoje posty
¤  Zobacz posty bez odpowiedzi
www.rajdlawyobrazni.fora.pl
Miejsce dla każdego miłośnika pisania
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie  RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
 
Mrok w sercu (romans, akcja, dramat, b.n.)

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rajdlawyobrazni.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Dwuosobowe Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Mrok w sercu (romans, akcja, dramat, b.n.)
Autor Wiadomość
Raika
Moderator
Moderator



Dołączył: 11 Sie 2014
Posty: 468
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:39, 04 Wrz 2016    Temat postu: Mrok w sercu (romans, akcja, dramat, b.n.)
 
<center>◤ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ◥



◤ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ◥

Skąd ten MROK?

Serce jest pokryte wieloma bliznami. O niektórych wiemy, inne są jednak problemami, które ignorujemy. Chociaż naprawdę niewielkie, potrafią się stopniowo nawarstwiać, aż staną się ciemnością. Mrokiem, który rośnie w siłę, spychając pozytywne doświadczenia na dalszy plan. Ta niewielka plamka na tle naprawdę wspaniałych wspomnień, potrafi przyćmić każde z nich i zmusić nas do marginalnych czynów. Co zrobimy, jeśli ta ciemność stanie się częścią naszej duszy? Co zrobimy, jeśli jest ona dla nas tak bardzo uzależniająca jak krew, która daje nam życie?

◤ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ◥

Raika jako Clary
Lavender jako Alex

◤ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ▲ ◥</center>



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Raika dnia Nie 20:40, 04 Wrz 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Lavender
Świeża krew
Świeża krew



Dołączył: 25 Sty 2016
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:37, 04 Wrz 2016    Temat postu:
 
<center>



Imię: Alex
Nazwisko: Greyson
Wiek: 19 lat
Płeć: Mężczyzna
Orientacja: Hetero

</center>



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lavender dnia Pon 19:44, 05 Wrz 2016, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Raika
Moderator
Moderator



Dołączył: 11 Sie 2014
Posty: 468
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:09, 04 Wrz 2016    Temat postu:
 
<center>

Imię: Clary
Nazwisko: Dwight
Wiek: 18 lat
Orientacja: Hetero</center>



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Raika dnia Pon 20:28, 05 Wrz 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Lavender
Świeża krew
Świeża krew



Dołączył: 25 Sty 2016
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:37, 05 Wrz 2016    Temat postu:
 
Zerwałem się z łóżka usilnie próbując zaczerpnąć tchu. W pokoju panowała zupełna cisza, jedynym dźwiękiem, jaki mogłem zarejestrować było rozszalałe bicie mojego serca. Stałem w miejscu odczuwając strach przed wykonaniem jakiegokolwiek ruchu. Nie chciałem nawet przymknąć powiek w obawie, że obrazy z koszmaru znów pojawią się w moim umyśle.
- Uspokój się kretynie – wypowiedziałem te słowa tak szybko, że nie miałem pewności czy rzeczywiście wydobyły się z moich ust. Przypominały raczej śpieszny szum wiatru, niż zdanie powiedziane przez praktycznie dorosłego mężczyznę. Gdyby którykolwiek z moich znajomych zobaczył mnie w podobnym stanie, z pewnością straciłbym na autorytecie. Oto ja, Alex Greyson, chłopak przed, którym chyliło się całe liceum Clintona, panikowałem niczym zlękniona dziewczynka. Dlaczego pozwalałem by koszmary, wymysły mojej chorej wyobraźni, otępiały mnie do tego stopnia?
- Woda – powiedziałem już nieco pewniejszym głosem. Tak, woda zdecydowanie była tym, czego w tym momencie potrzebowałem. Mimo tego, że nie miałem na sobie nic poza luźnymi spodniami od piżamy, czułem się rozpalony.
Wyszedłem ze swojego pokoju i najciszej jak potrafiłem skierowałem się w stronę kuchni. Zapaliłem jedno ze słabszych świateł i wyciągnąłem wodę z lodówki. Zdecydowanie wolałem schłodzone napoje. Karen, moja matka adopcyjna pamiętała o moich upodobaniach, dlatego wiedziałem, że zawsze mogłem liczyć na wyjątkowo zimną wodę czekającą na mnie w lodówce. Z wdzięcznością wziąłem spory łyk nie trudząc się przelaniem płynu do szklanki.
- Nie możesz spać? - uniosłem jedną brew ku górze, gdy usłyszałem delikatny kobiecy głos, który zdecydowanie nie należał do Karen. Odwróciłem się z lekką niepewnością by spojrzeć na drobną blondynkę. No tak, prawie zapomniałem o przyjeździe siostrzenicy Karen. Przez jakiś czas miała z nami mieszkać, właśnie zaczynała naukę w moim liceum. Ostatnio bywałem w domu tak rzadko, że praktycznie nie zdawałem sobie sprawy z tego co się tu działo.
- Bezsenność – odparłem lakonicznie – Ale to tylko jedna z moich ciekawych cech – dodałem najwidoczniej wprawiając ją w lekkie osłupienie. Była jakieś dwie głowy niższa ode mnie i bardzo szczupła – Niezła piżamka – rzuciłem spoglądając na różowe spodenki w kaczuszki i bluzeczkę, która mogła uchodzić za karnawałową kreacje dla pięciolatki. Minąłem dziewczynę chcąc wrócić na górę, jednak zmuszony byłem zatrzymać się, gdy blondynka znów postanowiła się odezwać. Zrobiłem to raczej z ciekawości niż z grzeczności.
- Zastanawiałam się… W poniedziałek zaczyna się szkoła, a ja nadal nikogo tu nie znam. Nie chciałbyś pokazać mi miasta? - nie odpowiadając na pytanie, podszedłem do niej, bezceremonialnie chwyciłem ją w talii i posadziłem na blacie. Zignorowałem cichutki krzyk, który wydobył się z jej ust.
- Powiedz… - szepnąłem chwytając między palce kosmyk tych jej długich włosów – Czy ja wyglądam na niańkę? - dziewczyna pokręciła lekko głową - No właśnie. To może na przewodnika? - znów odpowiedziała w ten sam sposób – No dobrze, skoro już to ustaliliśmy, o dwudziestej gram z chłopakami w „Black Roses”, możesz iść, ale musisz sama się sobą zająć. Pasuje? - tym razem pokiwała głową, zdecydowanie bardziej energicznie – Fajnie – powiedziałem bez większego entuzjazmu.
Odsunąłem się od dziewczyny i udałem się do swojego pokoju. Za nic w świecie bym tego nie przyznał, ale byłem wdzięczny małej blondynce za to, że odciągnęła mnie od myśli o koszmarze.






Karen zaadoptowała mnie, gdy miałem dziewięć lat. Wcześniej pomieszkiwałem w domu dziecka, chociaż nazwanie podobnego miejsca „domem” było sporym niedomówieniem. Moja opiekunka nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo wdzięczny jej byłem. Miała zaledwie dwadzieścia siedem lat, gdy zdecydowała się wziąć mnie pod swój dach. Pomimo tego, że nie cieszyłem się wśród ludzi zbyt dobrą opinią, wobec Karen zachowywałem się wręcz wzorowo. Nigdy nie sprawiałem jej problemów. Czasem wydawało mi się, że patrzyła się na mnie z dumą. Tak jak w tej chwili, gdy siedzieliśmy razem przy kuchennym stole, a ona zerkała na mnie znad kubka porannej kawy.
- Czemu mi się tak przyglądasz, Karen? - spytałem odgryzając kawałek nad pieczonego tosta. Kobieta wzruszyła ramionami z delikatnym uśmiechem.
- To nic takiego. Po prostu ciężko mi uwierzyć, że to już ostatni rok – uniosłem pytająco brew, nie do końca pewny o co jej chodziło – W szkole, głuptasie. Za kilka miesięcy będziesz oficjalnie uznawany za absolwenta.
- O ile nie wykręcę ci numeru i nie postanowię rzucić szkoły – powiedziałem z szerokim uśmiechem. Karen skarciła mnie wzrokiem.
- Wykręciłbyś raczej numer samemu sobie.
- Celna uwaga – rzuciłem.
- Hayley mówiła, że zgodziłeś się gdzieś ją zabrać wieczorem – Karen była mistrzynią w sprawnych zmianach tematu. Ja natomiast nie byłem pewien o kogo w ogóle chodziło.
- Co znowu za Hayley? - nie było mi dane usłyszeć odpowiedzi, gdyż do kuchni weszła blondynka, z którą wczorajszej nocy uciąłem sobie pogawędkę.
- Dzień dobry, Hayley – przywitała się Karen przesadnie akcentując imię naszej nowej lokatorki.
- O tak, dzień dobry HAYLEY – dziewczyna niepewnie przysiadła się do stołu i zaczęła spokojną konwersację z moją prawną opiekunką. Nie przysłuchiwałem się ich rozmowie, standardowo nie wykazywałem większego zainteresowania ludźmi. Skubiąc tosta spojrzałem za okno. Wakacje oficjalnie kończyły się w poniedziałek, jednak słońce postanowiło opuścić nas nieco wcześniej. Na zewnątrz było pochmurnie, co jednak ani trochę mi nie przeszkadzało. Nie narzekałbym, gdybym musiał mieszkać w miejscu, w którym przez cały czas byłoby chłodno. Nie przepadałem za ciepłem, a wakacje wcale nie były moim ulubionym okresem w roku. Jeżeli miałbym wybierać, postawiłbym raczej na ferie zimowe.
- No dobrze – Karen podniosła nieco głos, najwyraźniej chcąc zwrócić moją uwagę – Świetne z was towarzystwo, ale muszę iść do pracy.
- W sobotę? - spytałem.
- Pracujemy nad ważnym projektem – powiedziała kobieta wstając z krzesła i przewieszając sobie przez ramię wcześniej przygotowaną torbę. Kiwnąłem głową, byłem przyzwyczajony do jej trybu pracy. Często nie miała wolnego przez całe tygodnie. Była fotografem ściśle współpracującym z agencją modelek, której nazwy nawet nie próbowałem sobie przypomnieć. Tak jak wspominałem, niespecjalnie interesowałem się tym co działo się w moim otoczeniu.
Karen wyszła z domu, a ja spojrzałem na siedzącą nieopodal Hayley.
- Cóż, zostaliśmy tylko we dwoje – powiedziałem po czym nonszalancko wstałem z krzesła – A teraz zostajesz sama – dodałem kierując się do swojego pokoju.


- Stary, to jest po prostu chore – powiedział Sam dosłownie rozwalony na moim fotelu. Patrzył na mnie kręcąc młynki palcami, a jego wzrok zdawał się wydawać psychoanalizę. Miałem ochotę powiedzieć mu, żeby się odpierdolił. Sam był dla mnie tym, kogo ludzie zwykli nazywać przyjacielem. Tak w końcu powinno się mówić o osobach, z którymi spędza się znaczą ilość czasu i które darzy się względnym zaufaniem. Lubiłem Sama, to fakt, jednak tylko wtedy gdy siedział cicho bądź przynajmniej nie odzywał się zbyt wiele. On jednak nadawał praktycznie bez przerwy, wszędzie było go pełno, podczas gdy ja należałem do osób bardziej wycofanych. Czasem miałem wrażenie, że koleś lubił spędzać ze mną czas, bo jako nieliczny pozwalałem mu się wygadać. Chyba nawet nie zauważał tego, że najczęściej go nie słuchałem.
- A w ogóle to musisz mieć zawsze tak ciemno w tym pokoju? Nie odsłaniasz czasem tych rolet? - Sam zaczął podnosić się z fotela i podchodzić do okna.
- Spróbuj dotknąć tych rolet, to ci przypierdolę – powiedziałem tym samym sprawiając, że blondyn o bujnie kręconych włosach wrócił na swoje miejsce szybciej niż je opuścił.
- I tak, masz rację, te sny są chore – mruknąłem. Przed chwilą miałem okazję nieco opowiedzieć o powodach mojej bezsenności – Pozwoliłbym ci wysnuć jakąś ciekawą teorię na ten temat, ale musimy spadać – powiedziałem spoglądając na zegarek. Zaczynaliśmy o dwudziestej, a powinniśmy być w klubie dobre pół godziny wcześniej.
- A co z tą Hayley? Dobra z niej sztuka? - wzruszyłem ramionami.
- Bo ja wiem. W sumie to jej nie znam – odparłem obojętnie.
- Nie pytam czy ją znasz, Alex, pytam czy fajna z niej dupa – przewróciłem oczami z irytacją. No tak, w końcu to powinno się dla mnie liczyć najbardziej. „Fajna dupa”. Sam wydał z siebie jęk, gdy nie doczekał się odpowiedzi – To jest bardziej chore niż te twoje sny. Masz wyjebane na wszystkie dziewczyny wokół ciebie, nieważne jak fajne dupy by z nich były.
- Powiesz jeszcze raz „fajna dupa”, a ci przywalę – powiedziałem i wyszedłem z pokoju. Momentalnie natknąłem się na Hayley, która wychodziła z pokoju w obcisłych czarnych spodniach i czerwonej bluzce ze sporym dekoltem. Butami na obcasie usiłowała dodać sobie kilka centymetrów.
- To zdecydowanie nie jest piżamka z wczoraj – powiedziałem.
- Nie, zdecydowanie nie jest – odparła nie siląc się na uśmiech. Uprzejmości mieliśmy już za sobą.
Sam dołączył do nas od razu przechodząc do konwersacji z Hayley. Wziąłem kluczyki od samochodu i swoim zwyczajem nie zwracałem uwagi na rozmawiających obok ludzi.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Raika
Moderator
Moderator



Dołączył: 11 Sie 2014
Posty: 468
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:25, 08 Wrz 2016    Temat postu:
 
To była długa i wyczerpująca droga. Kilka godzin spędziłam na próbach wyjaśnienia śmierci moich rodziców, to było dla mnie taką samą zagadką jak na samym początku. Nie wiedziałam czy kiedykolwiek uda mi się odkryć prawdę, ale nawet nie wiem czy chciałam. Im dłużej nad tym rozmyślałam, tym więcej rozbieżności widziałam, nie tylko w tym jednym wydarzeniu, ale także i w wielu sytuacjach, które miały miejsce jeszcze za ich życia. Latami coś przede mną ukrywali, ale nigdy nie czułam się z tym źle. Przynajmniej nie do tej pory.
- Już powoli dojeżdżamy, proszę pani – taksówka w końcu docierała do celu, a ja poczułam zmęczenie, które do tej pory nie dawało o sobie znać. Gdyby nie pomoc kierowcy, wnoszenie bagażu zajęłoby mi dwa razy więcej czasu i tylko dlatego zapłaciłam mu spory napiwek. Mężczyzna nie zdążył jednak odjechać, kiedy drzwi jednorodzinnego domu otworzyły się i z hukiem rąbnęły o ścianę.
- CLARY! – moja kuzynka niemal wyskoczyła z domu, rzucając się w moim kierunku i prawie zwalając z nóg. Po raz pierwszy decyzja o założeniu butów na płaskim obcasie była właściwa. – Jak ja cię dawno nie widziałam! – pisnęła, przytulając mnie tak, jakbym o mały włos uniknęła tragicznej śmierci. Jej uścisk był tak mocny, że straciłam oddech.
- Jess, dusisz mnie – wydukałam, ale dzięki temu kobieta się odsunęła, złapała mnie za ramiona i spojrzała mi prosto w oczy. – Niech no ja ci się przyjrzę – wyśpiewała, zjeżdżając swoim wzrokiem na mój biust i na nim się zatrzymując. – Zdecydowanie wydoroślałaś – dodała i jeszcze raz mnie uścisnęła, ale o wiele lżej. Zaraz potem odsunęła się, dając mi zaczerpnąć tchu. – Kiedy ostatnio się widziałyśmy? Jakieś…
- Dziesięć lat temu – dokończyłam za nią biorąc jedną ze swoich walizek w ręce.
- To było tak dawno?! – zdawała się być tym niemal oburzona.
- Moi rodzice raczej nie byli zbyt… rodzinni – podjęłam temat, pozwalając jej złapać kolejne dwa bagaże i pociągnąć je do budynku.
- U nas w rodzinie rzadko kto jest – machnęła ręką lekceważąco, po czym zaczęła wspinać się po schodach na pierwsze piętro, gdzie znajdowały się sypialnie. Wystrój wnętrza był co najmniej zadziwiający. W przeciwieństwie do mojego rodzinnego domu, w którym większość była spowita ciemnymi kolorami, ten budynek świecił… czystością bym powiedziała. Meble były kremowe, a ściany zbyt białe, żeby można było uwierzyć w to na słowo.
- Nie razi cię to wszystko? – spytałam, rozglądając się po każdym pomieszczeniu i praktycznie wszystkie były o takiej samej barwie.
- A daj spokój. Twoi rodzice to chyba całe życie żyli w żałobie… - odpowiedziała, zatrzymując się w końcu przy jednym z pokoi. – Jako, że wychowałaś się w ciemnym otoczeniu, musiałam się poświęcić – podjęła temat, otwierając pomieszczenie, w którym ściany były w mocno czerwonym kolorze. – Chciałam zrobić różowy, ale uznałam, że wtedy byś nawet nie weszła. To od teraz twój pokój, a do szkoły już cię zapisałam – niemal zakrztusiłam się własną śliną, słysząc końcówkę. Nigdy do tej pory nie chodziłam do szkoły, to ona przychodziła do mnie. Miałam indywidualne nauczanie i szczerze mówiąc wolałam, żeby tak zostało. Jednak nie zdążyłam pisnąć choćby słówka, kiedy kuzynka mnie zatkała. – E e e… - pokręciła palcem przed moim nosem. – Jesteś nastolatką i w dodatku inteligentną. Nie możesz marnować tego potencjału.
- Ale…
- Sz! – przyłożyła mi palec do ust, uśmiechając się i wychodząc z pokoju. – Lekcje zaczynasz w poniedziałek, a jutro, jak się wyśpisz, wybieramy się na koncert – i na tym zakończyła się nasza rozmowa, a ja zostałam sama ze świadomością, iż miałam zacząć naukę.

Pierwszy raz od bardzo dawna mogłam się wyspać. Chyba nawet nigdy nie miałam ku temu okazji, bo rodzice zawsze budzili mnie wcześniej. Czułam się z tym dziwnie, ale jednocześnie naprawdę dobrze. Byłam wypoczęta tak, jakbym przespała co najmniej rok. Co prawda ominęło mnie pół dnia, ale nie zdarzyłoby się wtedy zbyt wiele. Obudziłam się w idealnym momencie, bo właśnie wtedy, miałam zacząć przygotowywać się do tego całego koncertu. Szczerze mówiąc, pomimo nowego otoczenia, chciałam się tam wybrać. Wiedziałam na czym to polegało i podobała mi się ta wizja. Tylko kilka razy brałam udział w takich wydarzeniach, ale każdy zapadł mi w pamięć równie świetnie. Bawiłam się niesamowicie i nie chciałam z tego rezygnować tylko dlatego, że powinnam być w żałobie. Jessice na pewno chodziło o to, abym zapomniała o śmierci rodziców. Prawdopodobnie słyszała jak od wczoraj budziłam się kilka razy z krzykiem. Wciąż odtwarzałam sobie moment, w którym policjant przekazał mi te tragiczne wieści.
- Wyglądasz w tym wyśmienicie! – pisnęła kobieta, kiedy wyszłam z pokoju już gotowa. Miałam na sobie przylegającą sukienkę. Trzymała się na „pętli” zakładanej przez głowę i była uszyta tak, żeby odsłaniać kawałek zebranego do środka biustu. Sięgała do połowy ud i zakończona była lekkim trójkątem. Od czubka tej figury w górę, aż pod obwód piersi materiał marszczył się do środka. Założyłam także szpilki na grubym obcasie. Przy kostce zapinało się je paskiem ze złotą szlufką w kształcie prostokąta i miały niezakryte palce. Wszystko było w czarnym kolorze. – I nawet ta czerń teraz nie przeszkadza – dodała, klaszcząc w dłonie i spoglądając na moją twarz. – Ale jeszcze czegoś brakuje – złapała mnie za rękę i pociągnęła do swojej sypialni, która do tej pory wprawiała mnie w osłupienie. – Siadaj, zrobimy ci makijaż – oznajmiła, sadzając mnie na obrotowym krześle biurowym, po czym wyciągnęła pełno kosmetyków. Wystarczyła kilka minut, żebym poczuła się jak zupełnie inna osoba, która tylko poszczególnymi elementami wyglądu przypominała Clary Dwight. – I gotowe! Taksówka będzie lada moment – podskoczyła podekscytowana, a ja z otwartą buzią przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze. Usta były podkreślone bardzo intensywnie czerwoną szminką. Na powiekach nie było zbyt wiele cienia, bo cały efekt gwarantowały ciemne kreski tuż nad rzęsami. Te także zostały uwydatnione wyjątkowy dobrym tuszem oraz rozczesane, żeby nie były sklejone. Na policzkach miała ledwie widoczny odcień różu i wyjątkowo dobrze komponował się z całą resztą. – No chodź! – Jessica znowu mnie pociągnęła, po drodze jeszcze używając na mnie jednych ze swoich perfum i akurat wtedy podjechał nasz transport. Obie złapałyśmy w ręce kopertówki, po czym ruszyłyśmy.

Muzykę słyszałyśmy już z daleka. W środku dudniła niczym tysiące bębnów afrykańskich, ale nie była zła. Wszyscy już sięgali po alkohol, dlatego i ja sobie nie odmówiłam jednego drinka. Spodziewałam się, że będę go piła dosyć długo, dlatego nie zdziwiło mnie to, że podczas rozpoczynania koncertu, szklanka była dalej do połowy pełna. Dopóki nie spojrzałam na scenę, uważnie pilnowałam czy nikt mi czegoś nie dosypuje, bo nigdy nic nie wiadomo. Kiedy jednak zwróciłam uwagę na wokalistę, całkowicie o tym zapomniałam. Widziałam w swoim życiu wielu naprawdę przystojnych mężczyzn, jednak ten mnie onieśmielił. Smak drinka, który do tej pory wydawał mi się naprawdę dobry był niczym w porównaniu z tym, co nagle poczułam w podbrzuszu. Kiedy wpatrywałam się w to, jak on śpiewa, a ledwie widoczne kropelki potu spływają po jego czole, miałam naprawdę wielką ochotę wskoczyć na scenę tylko po to, żeby zwrócić na siebie jego uwagę. To pragnienie towarzyszyło mi niemal przez cały koncert, jednak kiedy tylko muzyka ucichła, dosyć boleśnie wróciłam do rzeczywistości, kiedy ktoś wbił mi w bok swój łokieć. Trans, w który wpadłam podczas występu wokalisty zniknął w zastraszającym tempie, a ja odruchowo poluźniłam uścisk na szklance, która wysunęła mi się z palców. W ostatniej chwili złapałam szklankę, udaremniając roztrzaskanie się na kawałeczki, ale niestety jej zawartość pokryła czyjąś bluzkę.
- Przepra… – zaczęłam podnosząc głowę, jednak głos uwiązł mi w gardle, kiedy swoim spojrzeniem natrafiłam na oczy TEGO mężczyzny. – …szam… – dokończyłam, przełykając ślinę i nie przestając się w niego natarczywie wpatrywać.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Raika dnia Czw 21:26, 08 Wrz 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Zobacz profil autora
Lavender
Świeża krew
Świeża krew



Dołączył: 25 Sty 2016
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:06, 30 Paź 2017    Temat postu:
 
Standardowo dostaliśmy się do klubu tylnym wejściem. Byliśmy dość rozpoznawalni w lokalnej społeczności, z pewnością byłoby ciężko przebić się przez tłum wiecznie zagadujących nas ludzi. Czasem chciało mi się rzygać tą pierdoloną popularnością. Nie rozumiałem dlaczego nasi rówieśnicy tak bardzo zabiegali o naszą uwagę. Sam uważał, że powinienem wykazywać większe zainteresowanie dziewczynami. Nie potrafił zrozumieć, że te wszystkie siksy gotowe pociąć się za jedno moje spojrzenie zwyczajnie działały mi na nerwy.
- Chyba powinniśmy już wchodzić, Alex – Tony, nasz gitarzysta delikatnie zwrócił mi uwagę. Chłopak zdawał się być niepozorny, z tym swoim delikatnym wyglądem, czekoladowymi oczami i burzą brązowych włosów ciągle opadającą na twarz. Jednak wszyscy – łącznie z samym Tonym – wiedzieli, że to właśnie on trzymał nas zespół w kupie. Jego delikatne, sugestywne uwagi zawsze pomagały nam się ogarnąć.
Kiwnąłem tylko głową, nawet nie próbując okazać mu wdzięczności. Powolnym krokiem udaliśmy się na scenę i zajęliśmy swoje miejsca. Oczywiście nie obyło się bez znienawidzonego przeze mnie pisku. Omiotłem wzrokiem publikę dziwiąc się, że tym wszystkim rozwrzeszczanym dziewczynom nie było po prostu wstyd. Praktycznie odechciało mi się śpiewać, gdy zobaczyłem tych wszystkich ludzi, którzy kompletnie nic dla mnie nie znaczyli. Zamknąłem oczy marząc o tym, by być gdzieś indziej, najlepiej w piwnicy Sama, gdzie w spokoju odbywaliśmy próby. Ludzie szaleli za naszą muzyką, uważali, że dawaliśmy czadu, jednak prawda była taka, że brzmieliśmy o wiele lepiej w kameralnych warunkach. Zacząłem śpiewać niemalże z automatu, gdy tylko usłyszałem znajome dźwięki jednej z naszych piosenek. Postanowiłem po prostu się wyłączyć i zachowywać tak, jakbym śpiewał dla siebie.
To dziwne, że im bardziej odtrącałem publikę, tym bardziej za mną lgnęła.


[center]*[/center]

Z lekkim rozbawieniem obserwowałem jak Sam stawiał Heley kolejne drinki. Obydwoje wydawali się być zachwyceni swoim towarzystwem. Moja słodka współlokatorka raczej nie zdawała sobie spray z tego, że Sam nie miał w stosunku do niej zbyt przyszłościowych planów. Zarówno ja, jak i mój przyjaciel niespecjalnie przejmowaliśmy się ludźmi, po prostu mieliśmy ich gdzieś. Różnica między nami była taka, że ja raczej stroniłem od kontaktów z dziewczynami, które nie miały mi do zaoferowania czegoś więcej. Sam natomiast chętnie wykorzystywał przedstawicielki płci pięknej.
Nie miałem zamiaru przestrzegać przed nim Heley. Tak naprawdę nawet mnie nie obchodziła, nie czułem się za nią odpowiedzialny. Odwróciłem się, żeby pójść do baru po coś do picia, jednak w tym samym momencie poczułem, że ktoś na mnie wpada, a zaraz potem po moim t-shircie rozlała się bliżej niezidentyfikowana ciecz. Spojrzałem na źródło całego tego bałaganu, a owym źródłem była czarnowłosa dziewczyna. Uniosłem pytająco brew widząc jej natarczywe spojrzenie. Westchnąłem z rezygnacją i ściągnąłem przemoczoną bluzkę po czym rzuciłem ją na głowę dziewczyny, jakby była wieszakiem.
- Daruj sobie mała – powiedziałem i przechodząc obok niej, zaczepnie trąciłem ją ramieniem.
Postanowiłem zrezygnować z drinka i po prostu wrócić do domu. Jutro czekał mnie kolejny dzień w szkole.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Raika
Moderator
Moderator



Dołączył: 11 Sie 2014
Posty: 468
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:35, 31 Paź 2017    Temat postu:
 
Zachowywałam się co najmniej niedojrzale. Wpatrywałam się w niego zbyt natarczywie i mogłam się domyśleć, jakie myśli na mój temat przebiegły przez jego głowę. Miał szerokie barki, przez które wydawał się być większy niż był w rzeczywistości, chociaż w porównaniu do niektórych mężczyzn w klubie, nie był zbyt rozbudowany. Był sławny i rozpoznawalny, więc wiele kobiet piszczało, ale ja nie dlatego zwróciłam na niego uwagę. Nie interesowało mnie za bardzo to, że był wokalistą w zespole i miał świetny głos. To tylko pierwotnie przyciągnęło mój wzrok na niego, bo było pierwszym, co mi zaprezentował. Zahipnotyzowały mnie jego oczy. Coś w sobie miały. Nie były ani smutne, ani samotne. Nie ukazywały cierpienia, ani przesadnej chęci korzystania z życia. Były po prostu obojętne, ale nie tak jak oczy kogoś, kto chce uchodzić za obojętnego, niekoniecznie takim będąc. One były rzeczywiście obojętne. W taki sposób, że nie wzbudzały współczucia. Tak, jakby nie potrzebował tego wszystkiego, co potrzebowali ludzie tacy jak ja czy moja kuzynka, wiedział o tym i informował innych. Odruchowo spojrzałam się za Jessicą, sprawdzając gdzie ją znajdę i właśnie wtedy coś przysłoniło mój widok. Sięgnęłam dłonią na głowę i ściągnęłam z niej bluzkę, nie bardzo rozumiejąc skąd ona się tam wzięła. To szturchnięcie, którym obdarował mnie młodzieniec, wyjaśniło mi ten problem, kiedy zobaczyłam jego nagie plecy. Machinalnie zatrzymałam wzrok na łopatkach i barkach, które zawsze były moją słabością i podążyłam za mężczyzną. Czyjaś ręka dotknęła wtedy mojego ramienia, włączając intuicję, której wyuczyli mnie rodzice. Lewą dłonią złapałam rękę napastnika. Cofając prawą nogę, uderzyłam go mocno łokciem w brzuch, co zmusiło go do zgięcia się w pół. Przekręciłam się do niego przodem, nie ruszając nóg, lewą stopą podcięłam jego piszczel i upadł na podłogę, jęcząc z bólu. Jednocześnie wygięłam za plecy jego rękę, którą trzymałam i przerzuciłam swoją prawą nogę nad nim, stając stopami po obu stronach bioder i łapiąc równowagę. Dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że to nie był nikt groźny.
- Ojej, przepraszam cię bardzo, nie chciałam! – rzuciłam pospiesznie, wyciągając pomocną dłoń. Nie złapał jej, pewnie dlatego, że właśnie rozbroiła go kobieta, chociaż był o wiele większy od niej. Nie planowałam tego, ale zwróciłam na siebie niepotrzebną uwagę. Miało to swój plus, bo zatrzymał się także wokalista i odwrócił, dzięki czemu mogłam zrobić na nim inne wrażenie niż do tej pory odczytał.
- Masz ci los, nie mam teraz argumentu, żeby postawić ci drinka… - rzucił mężczyzna, którego powaliłam na ziemię, odwracając uwagę od swojej wtopy. Był jednym z członków zespołu, który przed chwilą występował. Chyba grał na gitarze, o ile dobrze kojarzyłam. Mimowolnie parsknęłam śmiechem.
- Nie pijam alkoholu, więc możesz to uznać za karę dla mnie – puściłam mu oczko, a zaraz potem spojrzałam na wokalistę, który ponownie ruszył do drzwi. – Tylko zwrócę coś twojemu koledze – dodałam i podbiegłam do niego. Poklepałam go po ramieniu, a kiedy się odwrócił oddałam materiał. – Przepraszam cię bardzo – zaczęłam, kiedy złapał swój t-shirt. W momencie, w którym mi go rzucił poczułam się, jakby uznał mnie za jedną z tych napalonych nastek, które darły ryja, byle głośniej, byle tylko je usłyszał. To była dla mnie obraza. – Ale na co mi twoja przepocona, brudna i w dodatku śmierdząca bluzka? – zapytałam go i nie oczekując odpowiedzi wróciłam do jego kolegi. – Clary, miło mi – podałam mu dłoń.
- Tony – przedstawił się z pięknym uśmiechem. Jak na członka zespołu muzycznego wyglądał… normalnie. Nie emanowała od niego aura pewności siebie czy dumy. Jego towarzystwo nie krępowało, w przeciwieństwie co do niektórych gwiazd. – Pozwoli panienka? – wystawił ramię, jakby oczekując, że go pod nie złapię, ale nie zrobiłam tego, tylko spokojnie go wyminęłam.
- Jestem tu nowa, więc zdam się na twój gust – zakomunikowałam, docierając z mężczyzną do baru.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Raika dnia Wto 20:35, 31 Paź 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Zobacz profil autora
Lavender
Świeża krew
Świeża krew



Dołączył: 25 Sty 2016
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:45, 01 Lis 2017    Temat postu:
 
- Co do… - powiedziałem pod nosem widząc jak dziewczyna, która oblała mnie drinkiem dosłownie znokautowała Tony’ego. Nie dało się ukryć, byłem szczerze zdziwiony. Postanowiłem odejść i nie mieszać się w tę dziwną sytuację. Widziałem w życiu wiele, jednak po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć, jak niepozorna kobieta powala na ziemię większego od siebie chłopaka. Na swój sposób było to całkiem zabawne. Nie rozumiałem tylko za co dostało się Tony’emu. To chyba najporządniejszy facet, jakiego znałem. Czym mógł się narazić? Nigdy nie zaczepiał dziewczyn w klubach, zawsze był opanowany i kulturalny. Miał swoje zasady. Zrozumiałbym, gdyby to Sam oberwał. Wielokrotnie i ja miałem ochotę mu przyłożyć.
Zastanawiałem się czy powinienem poszukać Sama i Heley. Postanowiłem dać sobie spokój, nie byłem odpowiedzialny za nikogo z tej dwójki. Poczułem lekkie wyrzuty sumienia na myśl o tym, że Karen z pewnością będzie się martwić o swoją bratanicę. Cholera, nienawidziłem robić czegoś ze względu na innych, jednak Karen była dla mnie ważna. Nie dane było mi jednak podjąć decyzji, gdyż pojawiła się przede mną sprawczyni zamieszania z Tonym. Słuchałem jej z mieszaniną zdziwienia i rozbawienia. Z ironicznym uśmiechem gniotłem koszulkę w dłoniach. Patrzyłem jak dziewczyna udaje się z Tonym w stronę baru. Cała ta sytuacja wydawała mi się być coraz bardziej popieprzona. Od kiedy to Tony zapraszał kobiety na drinka?
Sam przed sobą musiałem przyznać, że najbardziej dziwiło mnie coś innego. Jakim cudem nieznajomej udało się wzbudzić moje zainteresowanie? Byłem szczerze zaciekawiony. Tony musiał mi wybaczyć, ale dzisiejszej nocy raczej nie uda mu się oczarować poznanej w klubie dziewczyny. Udałem się do baru i mając głęboko gdzieś dobre maniery po prostu wciąłem się w dyskusje.
- Nie sądzisz, że powinniśmy już spadać? - mówiłem do mojego przyjaciela, ale stanął obok czarnowłosej. Może mi się zdawało, ale miałem wrażenie, że na moment znieruchomiała – Wiesz, powinienem wyprać swoją przepoconą, brudną i w dodatku śmierdzącą bluzkę – wypowiedziałem te słowa z ogromnym uśmiechem. Naprawdę byłem rozbawiony. Tony natomiast wydawał się być zdenerwowany tym, że przeszkodziłem mu w rozmowie. Jak zwykle jednak nie dawał niczego po sobie poznać i zachowywał się spokojnie – Hej, a może ty to zrobisz? - zwróciłem się do dziewczyny – W końcu sam nie wylałem na siebie drinka- dodałem przeszywając ją wzorkiem. Przechyliłem lekko głowę nie przejmując się tym, że mogła poczuć się zakłopotana intensywnością mojego spojrzenia.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Raika
Moderator
Moderator



Dołączył: 11 Sie 2014
Posty: 468
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:29, 01 Lis 2017    Temat postu:
 
- Powiedz mi proszę, skąd znasz takie ataki? – usiadłam na krześle przy barze, obserwując jak Tony zajmuje miejsce obok mnie. Pozwoliłam sobie zjechać spojrzeniem po całym jego ciele i z uśmiechem stwierdzić, że było na co popatrzeć. Przez myśl mi przeszło, żeby przejechać dłonią po jego włosach i sprawdzić czy moje palce wplączą się w te loki. Może innym razem, bo teraz to by było co najmniej, niewłaściwe. Jakie by to pozostawiło mu o mnie wrażenie?
- Moi rodzice byli przewrażliwieni – odpowiedziałam, zdając sobie sprawę z tego, że to był pierwszy raz, kiedy o nich mówiłam od czasu wizyty policjantów w naszym domu. Pamiętam, że w pierwszej chwili wybuchłam śmiechem, uznając to za nie śmieszny żart, ale sekunda po sekundzie docierało do mnie, że mundurowi raczej by nie robili sobie jaj z czyjejś śmierci. A już na pewno nie w momencie, w którym bezpośrednio powiadomili mnie o tym, że czeka ich kremacja. Pochowanie prochów, zamiast dwóch ciał bez możliwości zobaczenia ich twarz po raz ostatni, było trudne. Nasz dom mi za bardzo przypominał o nich i sprzedałam go, uznając że bardziej przydadzą mi się pieniądze niż posesja na przyszłość. Dotarłam tutaj tak szybko właśnie dzięki nim. – Uważali, że na każdym rogu czy w każdej opuszczonej uliczce czyhało na jakieś niebezpieczeństwo – nie wchodziłam w szczegóły. Opowieści, którymi raczyli mnie jako dziecko do poduszki były tak nieprawdopodobne, że nigdy w nie, nie uwierzyłam i nie dzieliłam się nimi. Zasadniczo też nie miałam z kim, bo miałam indywidualne nauczanie w domu.
- I wysłali cię na zajęcia z samoobrony?
- Nie, sami mnie szkolili – wzruszyłam ramionami. Rozmowę niestety przerwał mi wokalista, który chamsko wciął się pomiędzy nas. Spojrzałam na niego pytająco, unosząc brew ku górze. W milczeniu słuchałam jego wypowiedzi, uśmiechając się pod nosem, dopóki nie sprawił, że miałam ochotę parsknąć śmiechem. Powątpiewałam w to, że usłyszałam dobrze, ale jego milczenie i natarczywe spojrzenie czekało na moją odpowiedź.
- Czy ja ci wyglądam na panią domu? – zapytałam, nie wierząc, że tak sobie zakpił. A skoro on mógł, to czemu ja nie miałam zachować się w podobny sposób? Poza tym przerwał mi naprawdę miłą konwersację z Tonym. – Nadal czekam na pokierowanie w stronę odpowiedniego drinka – zwróciłam się do swojego wcześniejszego rozmówcy i wstałam. Ostrożnie wdrapałam się na krzesło, a następnie na bar. Stanęłam przodem do tłumu ludzi, wsadziłam dwa palce złożone w koło do buzi i głośno gwizdnęłam, uciszając zebranych. – Ten tutaj przystojny mężczyzna – odezwałam się głośno, wskazując na wokalistę. – Chyba nie radzi sobie z pralką. Czy któraś z was jest chętna udzielić mu pomocnej dłoni? – zapytałam, a pisk rozjuszonych samic wypełnił pomieszczenie. Zaczęły się przepychać w naszą stronę, czego nie zdołałam przewidzieć, jak i tego jak bardzo rozbolą mnie uszy od tego wrzasku. Nie dając, jednak, po sobie niczego poznać kucnęłam tuż przed mężczyzną. – Widzisz? Możesz wybrać sobie którąś tych chętnych dam – uśmiechnęłam się wyzywająco do niego i usiadłam na barze, żeby w następnej chwili z niego zejść. – To jak? Zamówiłeś już mi tego drinka? – zapytałam Tony’ego, który od razu wyciągnął w moją stronę szklankę z zawartością. – Idealnie – uśmiechnęłam się, siadając na krześle przy barze w tym samym miejscu, które wcześniej zajmowałam.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rajdlawyobrazni.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Dwuosobowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group
Galaxian Theme 1.0.2 by Twisted Galaxy