Forum www.rajdlawyobrazni.fora.pl Strona Główna
 Forum
¤  Forum www.rajdlawyobrazni.fora.pl Strona Główna
¤  Zobacz posty od ostatniej wizyty
¤  Zobacz swoje posty
¤  Zobacz posty bez odpowiedzi
www.rajdlawyobrazni.fora.pl
Miejsce dla każdego miłośnika pisania
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie  RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
 
Scarlet Cross [2os. b.n. romans - +18]

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rajdlawyobrazni.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Dwuosobowe Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Scarlet Cross [2os. b.n. romans - +18]
Autor Wiadomość
Saichi
Świeża krew
Świeża krew



Dołączył: 18 Mar 2019
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:34, 19 Mar 2019    Temat postu: Scarlet Cross [2os. b.n. romans - +18]
 
<center>
______________________________________________________


______________________________________________________









Kontynuacja opowiadania przeniesionego z - opowiadania grupowe Słodki Flirt.
______________________________________________________
</center>



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Saichi dnia Wto 23:40, 19 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Zobacz profil autora
Saichi
Świeża krew
Świeża krew



Dołączył: 18 Mar 2019
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:36, 19 Mar 2019    Temat postu:
 
<center>
__________________________________________________________________


__________________________________________________________________



Imię: Shane
Nazwisko: Iversen
Zdrobnienie: S.
Płeć: kobieta
Wiek: 24 lata
Data urodzenia: 30 grudnia
Znak Zodiaku: koziorożec
Orientacja: homoseksualna
___________

Wzrost: 175 centymetrów
Waga: 64 kilogramy
Kolor Oczu: patynowy
Kolor Włosów: mleczny
Kolor Skóry: porcelanowy
Sylwetka: szczupła, umięśniona
Tatuaże: na rękach i karku
Piercing: - - - -
Znaki Szczególne: nietypowy kolor włosów, tatuaże
Styl ubierania się: luźny, militarny
___________

Lęk: wendigo
Narodowość: Norweska
Miejsce Zamieszkania: Seattle, Waszyngton
Rodzina: - - - -
___________

- Jej rodzice przenieśli się z Zakonu w Norwegii do Seattle zaraz po ślubie.
- Zginęli, kiedy miała pięć lat, zabici przez wendigo.
- Wychowała się w Zakonie i samodzielnie wybrała życie Łowcy.
- Miała pod opieką jak dotąd jednego rekruta, który zginął na końcowym egzaminie.
- Używa miecza ojca.


__________________________________________________________________


__________________________________________________________________
</center>



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Yuuriko
Świeża krew
Świeża krew



Dołączył: 18 Mar 2019
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:45, 19 Mar 2019    Temat postu:
 
<center>Któż będzie mi śpiewał
Któż złoży mnie w ramiona śmierci
Gdy będę kroczył drogą Hel?


Ścieżki, które przemierzam, są zimne, tak zimne...</center>


<center>






Imię: Rosemarie
Nazwisko: Northug
Zdrobnienia: Rose
Przezwiska: ~~
Narodowość: Norweska
Miejsce Zamieszkania: Seattle, Waszyngton
Wiek: 22
Data Urodzenia: 18 kwietnia
Znak Zodiaku: Baran
Płeć: Kobieta
Orientacja: Homoseksualna




Wzrost: 169
Waga: 58
Kolor Oczu: Ciemny brąz
Kolor Włosów: Rude
Cera: Blada
Sylwetka: Szczupła
Tatuaże:Na lewym udzie, między piersiami
Pearcing: w nosie


[link widoczny dla zalogowanych]


<center></center>



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Yuuriko
Świeża krew
Świeża krew



Dołączył: 18 Mar 2019
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:34, 20 Mar 2019    Temat postu:
 
<center>Rosemarie Northug</center>

Niezbyt podobał mi się ten pomysł, ale po namyśle doszłam do wniosku, że tylko w ten sposób będę w stanie zdobyć zaufanie, chyba, że nadarzy się lepsza okazja do ucieczki. Egzaminy zapewne potrwają miesiącami, a jasnowłosy demon zdecydowanie nie pozwoli mi wyjść na powierzchnię. Była zbyt bystra i ostrożna. To nie byle jaki przeciwnik, to sam diabeł, odziany w ludzką powłokę. Myśli zaczęły galopować jak spłoszone stado, nie wiedziałam co mnie czekało ani jak będzie wyglądać moja pierwsza misja. Czy podołam? Nigdy wcześniej nie używałam broni, cholera, nawet się nie biłam. Natarczywe poczucie wędrowało gdzieś po potylicy. Poczucie, że nie przetrwam. Jedyne, czego nie mogłam sobie zarzucić, to doskonała dedukcja. Moje działania zawsze opiewały w rozsądne myślenie, dopiero wtedy podejmowałam się działania.
Skinęłam głową na słowa Shane. Ta odpowiedź dała mi tyle informacji, co piękne zero. To oczywiste, głupia Rosie. Nim zdążyłam zadać kolejnego pytania, a jakiś chłopak pojawił się nagle przy stoliku, dosłownie znikąd, jakby wysunął się przez niewidzialną szczelinę z innego świata. Chłodna, wyniosła postawa Shane wzbudziła niepokojący, złowieszczy dreszcz na karku. Przyglądałam się mężczyźnie. Coś sugerowało, jakieś dziwne poczucie, że skądś go znam, gdzieś zasiał ziarno w mojej podświadomości, jednak nie umiałam przywołać dokładnych szczegółów. Zbyłam więc to mentalnym machnięciem ręki. Zapewne nikt ważny. Postawa Shane jednak temu przeczyła. Miałam wrażenie, że to zwykły cham. Buc, arogant i cham. Nieważne, jak wysoko sięgał rangą, nie zdobył sympatii jasnowłosej, a to dawało do myślenia.
Zaśmiał się. Tylko przez chwilę skierował swą uwagę w moją stronę. Tylko chwilę był pewnym siebie, dopóki reakcja Shane niemal nie wstrzymała mojej akcji serca. Jego usta się zacisnęły, przypominały szramę. Złociste oczy zrobiły się twarde, źrenice zwęziły w strachu, jak dwie kulki z polerowanego drewna. Niemal poszłam w jego ślady, niemal się odsunęłam, gdy zauważyłam, do czego zdolna była jasnowłosa demonica. Miałam wrażenie, że za tą piękną powłoką kryje się wściekłość. Wyobraziłam sobie jak przerażeni wrogowie uciekali przed nią, jakby była rozprzestrzeniającą się błyskawicznie zarazą. Zapewne ci, którzy ją znali, doskonale wiedzieli, kiedy Shane wpada w podobny szał, nie tylko łatwo zostać pobitym i skopanym, ale przy odrobinie niefartu można nawet stracić życie. Shane budziła we mnie sprzeczne uczucia. Z jednej strony mnie przerażała, z drugiej zaś, dawała poczucie bezpieczeństwa. Wiedziałam, że nieważne, czy byłam dla niej jedynie mięsem, czy możliwością zarobku, nie dałaby mnie skrzywdzić, dopóki się mną opiekuje. Jak bardzo się cieszyłam, że mam Hel po swojej stornie. Chociaż wiedziałam. Wiedziałam, że nic dla niej nie znaczę. Każdy w tym zakonie był nikim. Nieważne jak dumny, pyszny, piastujący najwyższe stanowisko, każdy był tylko workiem cuchnących flaków i kruchych kości, wypełnionym czerwoną, żelazistą posoką. W końcu wszystkie istoty obdarte ze skóry wyglądają tak samo.
Nastrój na chwilę spochmurniał. Chłopak jakby pełen obaw, nie wymyślił żadnej riposty. Ja zaś, wstałam równocześnie z Shane i ruszyłam za nią, nie odwracając się za siebie. Chłopak zniknął gdzieś w zaułku. Oszołomiona i przestraszona nie byłam nawet w stanie przypomnieć sobie twarzy, sylwetki czy ubrania mężczyzny. Tylko złociste oczy, pogrążone w szoku i jakby strachu.
Bałam się, ale mój lęk mieszał się z fascynacją. Jej głos bowiem był łagodny, delikatny jak podmuch wiatru późną wiosną. Ta kobieta mnie ciekawiła, niesamowicie przyciągała. Jej osoba była pełna tajemnic, a mnie... Na Bogów. Coś sprawiało, że chciałam ją rozgryźć i broń Odynie nie stać się jej wrogiem.
Mijałyśmy powoli rzędy ciemnych, milczących drzwi. Ustrojone w grube, frezowane kryzy framug wyglądały jak wejścia do grobowców. Ponury ten przybytek wiedzy. Ale czego mogłam się spodziewać. Zapewne nie wkładali w to miejsce za dużo kasy. Było tu paskudnie. Zimne miejsce, nieprzyjazne i równie wesołe jak grób. W końcu zatrzymałyśmy się przed kręconą klatką schodową z białego marmuru. Schody prowadziły w dół, a u ich progu, znajdował się kolejny korytarz. Parę kroków i znalazłyśmy się przy mosiężnych drzwiach.
Biblioteka okazała się jakimś sanktuarium. Widziałam zamglone sylwetki studiujących księgi kadetów, minęłyśmy paru adeptów, ale oni zdawali się nas nie dostrzegać. Zdawali się całkowicie pogrążeni w lekturze. Może kilku czytających uniosło głowy znad ksiąg, jednak szybko tracili zainteresowanie. Znajdowałyśmy się w sporym pokoju zastawionym kilkoma rzędami ławek. Pod ścianami, jak ponure formacje skalne, wznosiły się ogromne, czarne regały pełne ksiąg i teczek.
- Ten facet... - szepnęłam w końcu, zdobywając się na odwagę - Był wtedy z Tobą? - zapytałam, bo uczucie, że skądś go znam, nie dawało spokoju. W między czasie rozglądałam się po ogromnej twierdzy. W życiu nie widziałam tylu ksiąg.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yuuriko dnia Śro 0:38, 20 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Zobacz profil autora
Saichi
Świeża krew
Świeża krew



Dołączył: 18 Mar 2019
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 1:05, 20 Mar 2019    Temat postu:
 
<center>Shane Iversen</center>


Biblioteka zawsze napawała mnie swego rodzaju spokojem. Zapach starego, zakurzonego papieru, grube tomiszcza poupychane na wysokich regałach, rekruci w skupieniu studiujący księgi. Doskonale zadawali sobie sprawę z tego, że od wiedzy, którą nabędą, zależy ich przetrwanie. Mnóstwo osób myślało, że wystarczy walka. Umiejętności bitewne były ważne, owszem, ale nie aż tak, jak obszerna znajomość przeciwnika. Słabe punkty, anatomia, pochodzenie, lęki... To wszystko niekiedy przechylało szalę zwycięstwa na naszą stronę. Ten, kto myślał, że samo machanie mieczem wystarczy, kończył jako przekąska dla Alghouli lub Barghestów, czy choćby Topielców. Miałam przeczucie, że jedną z takich osób był żółtodziób. Niby zdał egzamin śpiewająco, ale... Coś nie dawało mi w nim spokoju. Był zbyt niezdarny, zbyt słaby i nieprofesjonalny, by przejść egzamin bez większych problemów. Miałam zamiar prześwietlić jego historię w najbliższym czasie, może wykorzystać moje dłuższe relacje z Löwe.
Pytanie Rosemarie nie zaskoczyło mnie zbytnio. Co prawda, gdy wyciągałam kilka tomów z regału moja ręka zatrzymała się na moment, jakby akcentując powagę owych słów, ale zaraz potem wróciła do sprawnego przeszukiwania tytułów. Najwyraźniej nie zwróciła uwagi ostatniej nocy, że ten facet, marna podróba Łowcy, tylko stał i wymachiwał siekierą, afiszując się jakby umiejętnościami, których nawet nie pokazał. Może jej to umknęło, ale nie miała jak się dowiedzieć, że to na jego barkach spoczywała odpowiedzialność za śmierć osoby, którą ruda darzyła głębokim uczuciem. Tak, mogłabym jej powiedzieć. Wyśpiewać wszystko, bez zająknięcia. Mogłabym, ale nie potrzebowałam marnych aktów zemsty na początku naszej współpracy. To oczywiste, że zechciałaby wypatroszyć skurwiela, który sprowadził ją do tej sytuacji. Jednak on, mimo wrodzonej głupoty, był silniejszy, szybszy, sprytniejszy. Odbył trening Łowców i zdał egzamin, co uprawniało go do zabicia Rosemarie w domniemanej samoobronie. Co prawda, spodziewałam się, że dziewczyna może nie przetrwać kilku miesięcy, ale nie życzyłam jej tak żałosnej śmierci. Rany po utracie bliskiej osoby musiały się wpierw zabliźnić. Dopiero potem mogła dowiedzieć się prawdy, choć... Za chuja nie lubiłam kłamać.
- Był - odpowiedziałam krótko, odkładając kilka grubych ksiąg na blat stojący obok nas. Żaden mięsień na mojej twarzy nawet nie drgnął, gdy wciskałam jej kłamstwo - ale nie ma nic wspólnego z wczorajszymi wydarzeniami. Nie jest Twoim zmartwieniem.
Na blacie wylądowały cztery części historii Zakonu, podstawowy Bestiariusz, Wielki Spis Ważnych Osobistości (czyli rodów, które znacznie wzmocniły szeregi Łowców) i kilka innych, mniej ważnych lektur. Na przerobienie tego materiału Rosemarie miała trzy miesiące, wplatając w to treningi fizyczne i szkolenie z posługiwania się bronią białą, jak i palną. Potem zaczynały się schody, coraz bardziej wymagające zajęcia i wiedza z tak zwanych eliksirów - mieszanek specjalnie przygotowywanych dla Łowców, by wzmocnić ich witalność. Nie wspominając już o wszelkiej maści olejach na ostrza, zajęciach z materiałów, z których wykuwana była nasza broń... Ogółem, dużo pierdolenia.
- Zabierzemy to do Twojego pokoju, a potem...- nie dane było mi dokończyć. W bibliotece, a właściwie całej placówce, rozbrzmiała głośna syrena, przypominająca atak bombowy. Kilkunastu rekrutów zasłoniło uszy, podnosząc się ze swoich miejsc. Nie tknęli nadpoczętych lektur, czy rzeczy osobistych. Po prostu wstali, posłuszni, wyuczeni zachowania, które było od nich w tej sytuacji wymagane. Mnie ten ryk nie ogłuszał, już nie. Przyzwyczaiłam się. Widząc jednak zdezorientowaną, nieco wystraszoną twarz Rosemarie, machnęłam lekceważąco dłonią na księgi. Zamiast tego, złapałam ją za ukryty pod brązowym płaszczem nadgarstek i zaprowadziłam do jednego z rekrutów, który właśnie zmierzał w stronę mosiężnych drzwi wyjściowych.
- Weź ją ze sobą i zaprowadź do Waszego skrzydła - krzyknęłam, przebijając się przez huk alarmu. Chłopak o rudawych włosach nie zadawał pytań - skinął głową, a w jego oczach powstało coś na kształt determinacji, gdy chwytał dłoń Rosemarie. Nie czekałam na nich. Wybiegłam z biblioteki i pierw zahaczyłam o mój pokój, łapiąc podstawowy ekwipunek - miecz, pistolet, kilka magazynków i sztyletów. Narzuciłam na głowę czarny kaptur i pobiegłam w miejsce zbiórki, gdzie zapewne czekał na wszystkich generał Löwe. Żadnego pożegnania, żadnych słów. Równie dobrze mogłabym nie wrócić, zostawiając Rosemarie w rękach innego Łowcy... Jednak takie ryzyko niósł ten zawód. Niezapowiedzianą śmierć, którą przyjęłabym z wysoko uniesioną głową.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Saichi dnia Śro 1:08, 20 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rajdlawyobrazni.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Dwuosobowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group
Galaxian Theme 1.0.2 by Twisted Galaxy